Równo 111 lat temu — 19 sierpnia 1909 r. — urodził się autor powieści, której bohaterami były trzy kule, dwóch Janów oraz jedna tragiczna w skutkach pomyłka. Czy gdyby Jerzy Andrzejewski, bądź po nim Andrzej Wajda, stworzyli swoje dzieła w oparciu o fakty, "Popiół i diament" wciąż byłby dla polskiej kultury tym, czym stał się przez ostatnie kilka dekad?

Tytuł, który początkowo brzmiał „Zaraz po wojnie” i miał sugerować opisywanie powojennych problemów moralnych i społecznych, został przez autora zmieniony na : ”Popiół i diament”. Został on zaczerpnięty z wiersza Norwida „Za kulisami”: „Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,/ Wokoło lecą szmaty zapalone;/ Gorejąc nie wiesz, czy Stawasz się wolny,/ Czy to, co twoje, ma być zatracone?/ Czy popiół tylko zostanie i zamęt,/ Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie/ Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,/ Wiekuistego zwycięstwa zaranie…”. Fragment ten jest nie tylko mottem do całej powieści. Pojawia się on także na nagrobku chłopca, który zginął w wieku Maćka. Na grób trafia on przypadkiem. Zaczynają się rodzić pytania o sens walki. Podobne dylematy miało całe pokolenie Kolumbów. Poeci tego pokolenia zastanawiali się czy cokolwiek po nich zostanie. Czy ktoś będzie pamiętał o ich poświęceniu, czy staną się tylko popiołem, zdmuchniętym przez wiatr. W odniesieniu do całej powieści rodzi się odpowiedź nad wyraz pesymistyczna. Nikt nie zapamięta czynów i bohaterskiej walki AK-Maciek ginie przecież na śmietniku.

Czy popiół tylko zostanie i zamęt, Co idzie w przepaść z burzą? — czy zostanie Na dnie popiołu gwiaździsty dyament, (Norwid,_1907)&oldid=2688065

Reklama Popiół i diament Jerzy Andrzejewski 6,7 / 10 1340 ocen 92 opinii 0 dyskusji Wydawnictwo: Greg Seria: Lektury i obrazy literatura piękna 256 str. 4 godz. 16 min. Kategoria: literatura piękna Seria: Lektury i obrazy Wydawnictwo: Greg Data wydania: 2004-01-01 Data 1. wyd. pol.: 1954-01-01 Liczba stron: 256 Czas czytania 4 godz. 16 min. Język: polski ISBN: 9788373274624 Tagi: Maciek Chełmicki Armia Krajowa bohater tragiczny więcej Dodaj do pakietu Dodaj do pakietu Powojenna rzeczywistość prowincjonalnego miasteczka. Maciek Chełmicki, żołnierz Armii Krajowej, uczestnik powstania warszawskiego, ma dokonać zamachu na komunistycznego działacza, Szczukę. W hotelu, gdzie się zatrzymuje poznaje dziewczynę - Krystynę Rozbicką i nagle czuje, że ma już dość walki, marzy o spokojnym życiu we dwoje. Czy ten zamiar jest do zrealizowania? Jak drogo przyjdzie Maćkowi okupić swoją decyzję? Średnia ocen 6,7 / 10 92 opinii 1340 ocen 0 dyskusji Oceń książkę i Dodaj do biblioteczki Inne wydania Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i Diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Popiół i diament Jerzy Andrzejewski Średnia ocen: 6,7 / 10 1340 ocen Opinie: 92 + Dodaj na półkę Reklama
Zwiastun nr 1 (angielski)- Popiół i diament - Młody akowiec, Maciek Chełmicki, otrzymuje rozkaz zastrzelenia sekretarza KW PPR. Zbieg okoliczności powoduje, że zabija kogoś innego.
Słowa Jerzego Andrzejewskiego, zanotowane w jego dzienniku, oddają najlepiej, co pisarz przeżywał, szukając odpowiedniego tytułu dla swojej powieści, czego tak naprawdę szukał i jak długo wybierał odpowiednie słowa na motto dla przyszłego Popiołu i diamentu: „Szczególna radość, mogę nareszcie zmienić ten płaski tytuł. Od początku szukałem w Norwidzie, niestety, bez powodzenia. Pozawczoraj, przeglądając bez większej nadziei tom Norwida, który mi na imieniny podarował Tadzio Kwiatkowski, znalazłem we fragmencie Za kulisami (Tyrtej) dwa czterowiersze, które wydały mi się znakomitym mottem do książki.” Chodzi o fragment: Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej,Wokoło lecą szmaty zapalone;Gorejąc nie wiesz, czy Stawasz się wolny,Czy to, co twoje, ma być zatracone?Czy popiół tylko zostanie i zamęt,Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,Wiekuistego zwycięstwa zaranie… Wcześniej jeszcze pisarz zastanawiał się nad nadaniem książce tytułu Pomiędzy świtem a nocy zniknięciem, jednak zrezygnował z tego pomysłu. Motto powieści pojawia się w treści utworu jeszcze raz. Jest wyryte na grobie żołnierza – chłopaka, który zginął podczas wojny w 1915 roku, będąc w wieku Maćka. Grób odkrywają przypadkowo Krystyna i Maciek, kiedy, spacerując, docierają na cmentarz. Napis na grobie ma charakter symboliczny. Oznacza niemożność stwierdzenia tego, co przyniesie los, a przede wszystkim tego, jak potoczy się historia i jaką rolę odegra w niej dana jednostka. Każdy człowiek wchodzi w skład wielkiej machiny dziejowej, toczącej się przy udziale wszystkich, jednak nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, na ile jego wysiłek zda się w przyszłości i jaka pamięć (czy w ogóle jakakolwiek pamięć) po nim zostanie. W tytule powieści Andrzejewskiego popiół połączony zostaje z diamentem spójnikiem „i”. Łączą się one tutaj w całość, co sugerować może, że postawienie diagnozy tuż po zakończeniu wojny, kto był w niej dobry, a kto zły, nie jest możliwe. Opowiadanie historii współczesnej, dziejącej się „na gorąco” niesie za sobą to właśnie ryzyko, że jakiekolwiek jej wartościowanie może okazać się po pewnym czasie niewłaściwe. Ocena wydarzeń pozostaje zatem dopiero tym, którzy na dzieje patrzą z perspektywy czasu, tylko oni bowiem patrzą na dane wydarzenie (i ludzi w nim występujących) obiektywnie. Popiół i diament Popiół i diament - opracowanieGeneza utworuZnaczenie tytułu i mottaProblematyka utworuGatunek literackiNawiązania i bibliografiaPopiół i diament - streszczenieCharakterystyka postaci
C.K. Norwid Po to właśnie Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej Wokoło lecą szmaty zapalone Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny Czy to co Twoje Andrzej Wajda - Popiół i Diament | C.K. Norwid Po to właśnie Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej Wokoło lecą szmaty zapalone Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny Czy to Po pierwszym oddechu następuje kolejny, jeszcze głębszy rozdzierający serce i płuca. Po pierwszym kroku postaw kolejny, potem następny, biegnij dalej, nie oglądając się za siebie. Szukaj w sobie tej pierwotnej siły, która dała Ci życie a teraz budzi Cię każdego ranka. Nasłuchuj głosu w głębi siebie - tego głosu, który jest słyszalny nawet w snach, szczególnie tych o wznoszeniu się ku gwiazdom. Mówią, że sny o miłości i szczęściu zawsze się spełniają... nie powiem Ci, czy to prawda - kiedyś przekonasz się sam. Nie pozwalaj sobie zbyt często na łzy ( chyba że w samotności ) i tak nikt nie zrozumie, wezmą Cię za słabeusza i mięczaka, a tylko nieliczni będą wiedzieli, jaki jesteś naprawdę. Nie gaś płomienia, który płonie w Twoim wnętrzu - to, co w Tobie najcenniejsze musi się wypalić jak złoto w ogniu. A już wkrótce wszyscy się dowiedzą, czy jesteś diamentem, czy tylko zwykłym, zakurzonym szkiełkiem... ja już wiem... nie zatrzymuj się, biegnij dalej... Do spotkania, kiedyś, pośród gwiazd...

Polecany studentom w szkołach filmowych na całym świecie. „Popiół i diament” miał premierę 3 października 1958 roku i był kręcony na wrocławskich ulicach oraz w Wytwórni Filmów Fabularnych. Zobaczcie, gdzie na randkę wybierał się Zbyszek Cybulski i gdzie zarejestrowano jego słynną scenę śmierci. Reklama. Film powstał w

Streszczenie Motto: Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, / Wokoło lecą szmaty zapalone, / Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, / Czy to, co twoje, ma być zatracone? / Czy popiół tylko zostanie i zamęt, / Co idzie w przepaść z burzą? - czy zostanie / Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament, / Wiekuistego zwycięstwa zaranie... (fragment „Za kulisami” Norwida). Podgórski gwałtownie zatrzymał jeepa, którym podróżował wraz z dwoma uzbrojonymi milicjantami i Sekretarzem Partii Robotniczej Szczuką. Mężczyźni zmierzali na zebranie partii, lecz uwagę Podgórskiego zwróciła dziwnie znajoma postać kobiety. Wyszedłszy z pojazdu, zbliżył się do niej. Była to Alicja Kossecka, żona Antoniego Kosseckiego, sędziego, człowieka uczciwego i prawego. Rozmowa trwała tylko chwilę. Mężczyzna dowiedział się, że sędzia powrócił do domu, po czym zapowiedział rychłe odwiedziny. Następnie wsiadł do jeepa. Po chwili bohaterowie przejeżdżali przez niewielki rynek. W umieszczonym nad placem głośniku odezwał się donośny głos, który informował, że wczoraj, tj. 4 maja 1945 r., w kwaterze bojowej marszałka Montgomery'ego zawarto układ o kapitulacji. Dookoła gromadzili się ludzie, a Podgórski musiał gwałtownie hamować i trąbić, by przebić się przez tłumy. Gdy opuszczali miasteczko, rozmawiali o Kosseckim. Podgórski pracował przy nim w sądzie i bardzo dobrze go wspominał. Jednak w czasie wojny sędziego osadzono w obozie Gross-Rossen. Przebywał tam również Szczuka. Jednakże nie do końca kojarzył blondyna z Ostrowca (Kosseckiego na pewno aresztowano pod innym nazwiskiem). W pewnym momencie bohaterowie zauważyli przewróconego jeepa i zbiegowisko ludzi. Dwóch milicjantów oznajmiło im, że zabito Smolarskiego i Gawlika. Podgórski i Szczuka byli przekonani, że zamachowcom chodziło o nich, a przed niechybną śmiercią uratowało ich opóźnienie. Gdy odchodzili z miejsca wypadku, Podgórski przypomniał sobie obozowe nazwisko Kosseckiego, które brzmiało Rybicki. Szczuka na pewno je kojarzył. II Antoni Kossecki przebywał w domu już od kilku dni. Miał jednak pewne trudności z przyzwyczajeniem się do nowych warunków, co niepokoiło jego żonę. Sędzia wywodził się z ubogiej rodziny, a swój życiowy sukces zawdzięczał ambicji, wytrwałości i uporowi. Nie należał bowiem do ludzi szczególnie uzdolnionych lub urodzonych pod szczęśliwą gwiazdą. Jednak i do niego uśmiechnął się los, a stało się to, gdy poznał Alicję Skorodyńską, młodą repatriantkę. Niedługo później wzięli ślub, następnie doczekali dwóch synów - Andrzeja i Alka. Po wybuchu II wojny światowej Antoni opuścił wraz ze starszym synem Ostrowiec i udał się do Warszawy. Tymczasem w rodzinnym mieście bohatera rozpoczęto akcję wysiedlania ludzi z Osiedla (była to dzielnica zamieszkana przez ludzi zamożnych i wpływowych). Pani Alicja otrzymała mieszkanie zwolnione przez żydowską rodzinę, która trafiła do getta. Ze stolicy dotarły do niej przykre wiadomości - donoszono bowiem, że jej mąż został aresztowany, o Andrzeju natomiast nie wspominano (zniknął gdzieś w Warszawie). Pani Alicja otworzyła więc zakład tkacki, a niewielkie dochody wystarczały na utrzymanie jej i syna. W okresie tym Osiedle zostało opanowane przez Niemców. Najlepsze wille przemieniły się w siedziby oficerów i wpływowych osób sprzyjających najeźdźcom. Dopiero gdy front przeszedł przez Ostrowiec, pani Alicja wróciła do dawnego domu i zabarykadowała się w nim. III Dom został przez Niemców „okaleczony”. Po zakończeniu wojny zamieszkiwali go Alicja, pan sędzia (wciąż nie mógł odzyskać równowagi), Alek, Andrzej (w czasie konfliktu przynależał do partyzantki) oraz Rozalia - sześćdziesięcioletnia służąca. Pewnego dnia, gdy pani Alicja chciała zapłacić za wełnę, zorientowała się, że portfel jest pusty. O przywłaszczenie pieniędzy podejrzewała synów, lecz nie miała dowodów. Ostatecznie udało jej się pożyczyć potrzebną kwotę od Andrzeja. Starszy syn gościł w tym czasie kilku kolegów, a z jego pokoju dobiegały odgłosy rozmowy dotyczącej spartaczonej roboty. Gdy pani Alicja zeszła na dół, spotkała Antoniego. Mąż oznajmił, że chętnie napiłby się herbaty. Był jednak małomówny i wycofany. Kobieta miała nadzieję na jego stopniowy powrót do rzeczywistości, jaki mógłby nastąpić wraz z oswajaniem się przez sędziego z nową rzeczywistością. Próbowała nawet opowiadać mu o tym, z jakimi problemami musiała się zmagać w czasie wojny. Jednak Antoni wciąż pozostawał na to obojętny. Nie inaczej było, gdy opowiedziała mu o spodziewanej wizycie Franka Podgórskiego. Sędzia z niechęcią odnosił się do perspektywy spotkania dawnego współpracownika. Podkreślał, że po wszystkim, co przeżył, należy mu się nieco spokoju. IV Wieczorem Szczuka i Podgórski wrócili do miasta. Sekretarz Partii Robotniczej wysiadł pod hotelem „Monopol”. Zamierzał wkrótce odwiedzić Staniewiczową, siostrę żony (co ważne - kobieta złożyła wcześniej wizytę Kosseckim, ale nie została przyjęta przez sędziego). Na wieść o tym, że Podgórski wybiera się na Osiedle, by zawitać do Kosseckich, Szczuka poprosił go jeszcze o umówienie go z Kosseckim. Następnie Szczuka wszedł do hotelu i kupił papierosy, którymi poczęstował portiera oraz stojącego obok młodego chłopaka (Maćka Chełmickiego). Po chwili sekretarz oddalił się do swego pokoju (numer siedemnasty). Tymczasem Chełmicki kontynuował rozmowę z portierem. Za wszelką cenę chciał zająć jeden z pokojów w hotelu. W końcu udało mu się dopiąć swego (dzięki opowieściom o Warszawie): otrzymał pokój numer osiemnaście (tuż obok Szczuki). Wszedłszy do pokoju, Szczuka rozłożył się na łóżku i zaczął rozmyślać o tym, w jaki sposób umarła jedyna kobieta, którą kochał. Maria, jego żona, także przebywała w obozie w czasie wojny. Wiedział jedynie, że chorowała, że bardzo cierpiała. Od jednej z osadzonych usłyszał o tym, jak pewnego dnia schodziła z pola w asyście innych więźniarek. Rozmyślania Szczuki przerwane zostały przez odgłos klucza przekręcanego w sąsiednich drzwiach. Czas płynął powoli, zapowiadany bankiet miał odbyć się dopiero za półtorej godziny. Dlatego postanowił odwiedzić Staniewiczową. Jak każdego sobotniego popołudnia Staniewiczowie przyjmowali gości. Tym razem byli u nich państwo Puciatyccy oraz Fred Teleżyński (z Podlasia). W swoich rozmowach podejmowali oni temat przemian społecznych, które nastąpiły po wojnie. Także w sąsiednim pokoju trwała żarliwa dyskusja. Przebywali tam Andrzej Kossecki i niejaki Waga. Syn sędziego opowiadał o spartaczonej robocie, dodał jeszcze, że zginęli niewinni ludzie. Waga podchodził do tego bez emocji, wykazując, że w ich „pracy” takie rzeczy się zdarzają. O wiele ważniejszą sprawą było rozprawienie się ze Szczuką. W tej sprawie porucznik Kossecki miał pewne wątpliwości. Kapitan pozostawał jednak niewzruszony. Druga wojna światowa kończyła się w nieco inny sposób niż przypuszczano. Zwyciężonymi były Niemcy, Rosja za to należała do grona zwycięzców. W tej sytuacji Polacy podzielili się na dwa obozy - sprzyjający i niesprzyjający wschodniemu sąsiadowi, chcący wprowadzić komunizm i panicznie bojący się nowego ustroju. Obaj rozmówcy należeli do drugiego, dlatego musieli dokończyć dzieła, które rozpoczęte zostało jeszcze w czasie wojny, i wywalczyć dla Polski wolność i niezależność. Szczuka był dla nich człowiekiem szczególnie groźnym - nie należał bowiem do karierowiczów, lecz kierował się autentycznymi ideałami. Rozmowę Andrzeja i Wagi przerwał dźwięk dzwonka. To właśnie Szczuka złożył wizytę siostrze żony. Arystokratyczne towarzystwo z niechęcią odnosiło się do komunisty, a on nie starał się wywrzeć na nich dobrego wrażenia. W zasadzie przyszedł po to, aby oznajmić Staniewiczowej śmierć Marii. Nie zdążył jednak tego uczynić, gdyż po chwili wyszedł. W tym czasie całe towarzystwo rozważało udanie się na kolację do hotelu „Monopol”. Staniewiczowa zapytała Wagę i Andrzeja, czy pójdą uczcić z nimi koniec wojny. Kapitan odrzekł, że ma jeszcze jedno bardzo ważne spotkanie. Andrzej natomiast i tak zmierzał do hotelu. Był wieczór. Alek szedł na umówione spotkanie i omal nie wpadł na udającego się do „Monopolu” brata. Udało mu się jednak uniknąć Andrzeja. Wkrótce dołączył do niego Felek Szymański i obaj dotarli na miejsce - do niewielkiej pieczary, w której czekali już Marcin Bogucki, Jurek Szretter i Janusz Kotowicz. Każdy z chłopaków miał przynieść określoną kwotę pieniędzy, jaką planowano przeznaczyć na zakup broni. Po kolei opowiadali, skąd je wzięli. Gdy przyszła kolej na Alka, czuł on głęboki wstyd. W końcu przyznał się, że ukradł pieniądze matce. Nie czuł jednak, by ktokolwiek go potępiał. Szretter, który przewodził grupie, musiał uspokoić Kotowicza, gdyż ten bardzo ostro zareagował na nieprzyniesienie przez Marcina pieniędzy (Marcin pochodził z biednej rodziny, utrzymywał się z dawanych lekcji). Zapadła decyzja, że to najbogatszy pokryje brakującą kwotę (potrzebne było 25 000, gdyż nadarzyła się jedyna w swoim rodzaju okazja zakupu broni). Kotowicz nie chciał przystać na takie zarządzenie. Doszło nawet do bójki między nim a Szretterem. Silniejszy i bardziej wysportowany Jurek szybko rozprawił się z Januszem, który obficie krwawił wskutek starcia. Zamożny chłopak wyciągnął z kieszeni plik banknotów i rzucił go na ziemię. Następnie począł się odgrażać i chciał opuścić jamę. Nie udało mu się - Szretter oddał w jego kierunku dwa strzały. Widząc to wszystko, Marcin poczuł się rozczarowany i opuszczony. Nie dopuszczał takiego postępowania. Dlatego postanowił opuścić kolegów. Szretter pozwolił mu odejść, lecz zaznaczył, że następnego dnia pojawi się u niego któryś z nich. V W domu Kosseckich pojawił się Podgórski. Wizyta miała potrwać tylko chwilkę, lecz przeciągnęła się (ku zdziwieniu pani Alicji, która pracowała w kuchni wraz z Rozalią). Sędzia obawiał się pytań o obozową przeszłość, dlatego początkowo niechętnie patrzył na Podgórskiego. Ten jednak opowiadał o nowej Polsce oraz opisywał problemy, z jakimi zmagała się partia. W obliczu przeżyć rozmówcy Kossecki czuł się bezpiecznie, słuchał więc ze spokojem. Podgórski kontynuował, wyjawiając, że wojna nauczyła go patriotyzmu i komunizmu (w komunizmie widział jedyną nadzieję dla Polski). Sędzia jednak odżegnywał się od spraw politycznych, gdyż, jak mówił, przez całe życie trzymał się od nich z daleka. Podgórski przyznał, że Kossecki zdobył jego szacunek ciężką pracą, uczciwością i życzliwością, z jaką patrzył na ludzi, także właśnie na Podgórskiego, którego przed wojną wiele osób uważało za niebezpiecznego bolszewika. Po chwili mężczyźni poruszyli temat minionych wydarzeń. Gospodarz zapytał gościa, czy znalazł się kiedyś w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Gdy ten odrzekł, że spotkało go coś takiego, sędzia doprecyzował, co miał na myśli. Chodziło mu o otwartą furtkę, która mogła uratować życie kosztem czyjegoś. Podgórski dał do zrozumienia, że jeśliby znalazł się w takiej sytuacji, nie rozmawiałby teraz z Kosseckim. Wojna jednak różnie wpływała na ludzkie umysły, a człowiek zawsze chciał ocalić siebie samego. Podgórski spytał rozmówcę, czy gdyby przewodniczył rozprawie, uniewinniłby człowieka, który uratował swoje życie kosztem cudzego. Kossecki stwierdził, że najprawdopodobniej nie wróci do sądownictwa, lecz gdyby jednak rzeczywiście znalazł się w takiej sytuacji, wydałby wyrok skazujący, bez zawahania. Było już późno, więc Podgórski postanowił wrócić do siebie. Powiedział jeszcze Kosseckiemu o Szczucie i umówił ich na spotkanie. Kiedy już wyszedł, mąż pani Alicji zamknął się w swym gabinecie. Czuł w sobie przenikliwe, jadowite zimno. Ono nim trzęsło. Dobrze znał ten chłód. To był strach. VI Drewnowski - sekretarz prezydenta miasta - pojawił się w „Monopolu” około wpół do dziewiątej. Obowiązkiem podwładnego Święckiego było dopilnowanie, by kwestie organizacyjne związane z balem zostały dopięte na ostatni guzik. Mając na uwadze pogłoski o możliwym awansie Święckiego, o którym mówiono jako o przyszłym ministrze, Drewnowski chciał wypełnić swe obowiązki jak najlepiej. Miał przecież nadzieję, że i on skorzysta z sukcesu przełożonego. Od początku sprawy nie układały się dobrze na sekretarza. Najpierw nieumyślnie potrącił partnerkę Krajewskiego, którego pamiętał jeszcze z młodości. Matka Drewnowskiego była praczką, a on często chodził z nią do domów zamożnych ludzi, by pomagać. Wpadka mężczyzny została odnotowana przez towarzystwo, słyszał on nawet wybuchy śmiechu i czuł, że to właśnie z niego kpią. Po chwili Drewnowski usiadł przy barze w towarzystwie Pieniążka, jednego z ostrowieckich dziennikarzy. W głowie pracownika prasy szumiał alkohol. Powiedział sekretarzowi, że dużo wie na temat spodziewanego awansu Święckiego, czym skłonił Drewnowskiego, by ten wypił z nim parę kieliszków. Spirytus szybko wpłynął na percepcję sekretarza. Opowiadał więc Pieniążkowi, że wkrótce zajmie wyższe stanowisko niż Święcicki. Tymczasem obecny w „Monopolu” Maciej Chełmicki rozmawiał z barmanką Krysią. Wkrótce dołączył do niego Andrzej Kossecki i obaj zajęli miejsce przy jednym ze stolików. Maciek zwrócił uwagę kolegi na uroczą barmankę, po czym stwierdził, że wyraźnie zdenerwowany kompan musi upić się na koniec dnia. Kossecki był jednak zamyślony. Głęboko przeżywał fakt, że wraz z końcem wojny wcale nie rodziła się nowa nadzieja. Prezydent Święcki pojawił się w „Monopolu” jeszcze przed dziewiątą, a towarzyszyli mu wiceprezydent Weychert (architekt) oraz pan Kalicki (Przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej). W czasie rozmowy ze Słomką - pochodzącym z Lwowa kierownikiem restauracji - Święcki wyznał, że wkrótce będzie ministrem, tak też kazał się tytułować. Zapytał jeszcze Weycherta o to, czy jego zdaniem warto zabrać Drewnowskiego do Warszawy. Architekt odpowiedział, że sekretarz sprawia wrażenie obrotnego i zaradnego człowieka. I właśnie w tym momencie stanął przed nimi Drewnowski. Pijany mężczyzna odniósł sukces, nienagannie przywitawszy się z dygnitarzami. Święcicki był jednak poirytowany - a to za sprawą obecności Pieniążka. W drodze powrotnej do hotelu Szczuka, szukając schronienia przed ulewą, wszedł do sieni jednopiętrowego domu. Po chwili dołączyła do niego para, która również chciała uniknąć lecących z nieba strumieni. Z prowadzonej przez kobietę i mężczyznę rozmowy Szczuka wywnioskował, że ktoś im bliski wrócił z obozu koncentracyjnego. Była to siostra mężczyzny, która przebywała w Ravensbrucku. Mający nadzieję na uzyskanie informacji dotyczących żony Szczuka zapytał Szretterów (bo tak się przedstawili), czy może odwiedzić ich we wtorek. Usłyszał pozytywną odpowiedź. Kiedy Szczuka wszedł do hotelu, spotkał Podgórskiego. Ten powiadomił sekretarza, że Kossecki zgodził się na spotkanie. Wtedy Szczuka wyznał, że w obozie znał Kosseckiego jako sztubowego Rybickiego, człowieka okrutnego, wyjątkową kanalię (sztubowy pomagał Niemcom w utrzymaniu porządku, a w zamian cieszył się lepszymi warunkami bytowania). Wsłuchując się w słowa Szczuki, Podgórski czuł, jak rodzi się w nim gniew. Chełmicki i Kossecki pili wódkę i jedli. Maciek wciąż mówił o Krysi, zachwalając jej urodę. Jednak wkrótce do lokalu wrócili mecenas Krajewski i jego „świta”, którzy zajęli miejsce przy barze. Chełmickiemu niezbyt to odpowiadało, gdyż nie mógł patrzeć na barmankę ani z nią rozmawiać. Korzystając z okazji, Andrzej opowiedział mu o swej rozmowie z Florianem. Nie zostali zbesztani, a Florian wyraził zgodę na przeprowadzenie akcji przez Chełmickiego. Maciek wyznał, że poznał już Szczukę i zapewnił, że wszystko pójdzie szybko i sprawnie. Andrzej opowiedział jeszcze o aresztowaniu niejakiego Szarego. Teraz on miał zając pozycję mężczyzny, na którym można było postawić krzyżyk. Maciek pogratulował koledze i wyraził chęć wypicia kolejnej karafki. Andrzej odmówił; wódka nie smakowała mu tego wieczoru. Chełmicki podszedł więc do baru i umówił się z Krysią na godzinę 11 w pokoju 18. Tymczasem przyjęcie na cześć sekretarza trwało w najlepsze. Szczuka siedział naprzeciwko Święckiego, mając po jednej stronie Weyherta, po drugiej Kalickiego. Cieszył się na możliwość porozmawiania z Kalickim, którego doskonale znał jeszcze z czasów przedwojennych (razem byli w Genewie, dzielili nawet pokój). W chwilach, kiedy nie był absorbowany przez resztę zebranych, zwracał się Szczuka do Kalickiego. Ten jednak niewiele mówił i spoglądał przed siebie pustym wzrokiem. Sekretarz dowiedział się, że przewodniczący stracił w wojnie żonę i dwóch synów. Nie mógł wiele powiedzieć dawnemu przyjacielowi. Kalicki po chwili dodał, że ludzie jego pokroju nie są już partii potrzebni. Był socjalistą z zasadami, z własnymi przemyśleniami i pomysłami. Z przerażeniem patrzył więc na ludzi typu Święckiego i reszty. Nadszedł czas przemówienia prezydenta Ostrowca, a wkrótce już ministra. Rozpoczął tymi słowy: Szanowni towarzysze! Dzień dzisiejszy jest wielkim zwycięstwem odrodzonej Polski. Ofiary, które złożyliśmy w walce z faszyzmem, nie poszły na marne. Faszyzm skapitulował... W innej części miasta Jurek Szretter, Felek Szymański i Alek właśnie wrzucili ciało zabitego kolegi do rzeki. Dla młodego Kosseckiego było to bolesne przeżycie. Schował się więc w krzakach i długo wymiotował. W „Monopolu” pojawiła się Staniewiczowa w otoczeniu arystokratycznych przyjaciół. Restaurator Słomka prędko dostrzegł hrabiego Puciatyckiego i krzyknął, ażeby zrobić dla nich miejsce przy stoliku. Nie było to jednak łatwe, gdyż wszystkie miejsca już zajęto. Puciatycki postanowił więc podejść do baru. Za ladą stała przecież Krysia Rozbicka, córka mężczyzny, który ogromnie kochał się niegdyś w żonie Puciatyckiego. Przy toalecie siedziała stara Jurgielewiczowa, zwana Jurgeluszką, wdowa po zmarłym przed laty portierze „Monopolu”. Robiła na drutach sweter dla ukochanego wnuka (Felka) i obserwowała bawiących się. Tymczasem grała już orkiestra, a wszyscy oczekiwali na występ Hanki Lewickiej oraz Steifferta i Kochańskiej - pary znanych tancerzy. Wśród towarzystwa skupionego wokół Staniewiczowej trwała gorąca rozmowa. Fred Teleżyński stwierdził, że być może zostanie szoferem, gdyż dawne czasy już minęły. Na te słowa przedstawiciele arystokracji wyraźnie się oburzyli. Fred podszedł więc do Krysi, którą znał z wcześniejszych wizyt w „Monopolu”. Barmanka przyznała mu rację. Rozmowa Freda z Krysią nie umknęła uwadze Chełmickiego. Maciek zapytał Andrzeja, kim jest ten mężczyzna. Kossecki odpowiedział, że nie wie, po czym oznajmił chęć opuszczenia lokalu. Na ulicy natrafił na patrolujących ulicę żołnierzy, lecz ci jedynie skierowali na niego strumień światła, a po chwili odeszli. Było już późno, gdy Alek wszedł do domu. Powitała go Rozalia. Odmówił jednak zjedzenia kolacji, ale chętnie wypił herbatę. W korytarzu czekała na niego matka. Pani Alicja nie była zła o późny powrót, lecz o przywłaszczone przez syna pieniądze. Alek powiedział jej, że musiał pożyczyć je młodemu Szretterowi, gdyż ojciec zapomniał mu zostawić, a koniecznie musiał za coś zapłacić. Po chwili wyjął z kieszeni odpowiednią kwotę i oddał matce, twierdząc, że już je odzyskał. Dodał jeszcze, że byli z Jurkiem w kinie. Pani Alicja uspokoiła się i pierwszy raz od dawna zapłakała ze szczęścia. Stefka spóźniła się do pracy. Przyszła zapłakana, czego Słomka początkowo nie dostrzegł. Zorientował się, gdy dziewczyna powiedziała, że zabili Staśka Gawlika, jej Staśka (Gawlik był przypadkową ofiarą zamachu przygotowanego na Szczukę i Podgórskiego). Trwał już koncert Hanki Lewickiej, a goście rozmawiali o nowym ustroju politycznym oraz sytuacji na arenie międzynarodowej. Nie brakowało również pytań o koneksje i wzajemne zależności poszczególnych osób. Przodował w nich Pieniążek, który starał się jak najlepiej rozeznać sytuację. W końcu Pawlicki zabrał dziennikarza, zaprowadził go do toalety i zamknął w jednej z separatek. Wszystkiemu ze zdziwieniem przyglądała się Jurgielewiczowa. Podgórski siedział przy stole, lecz nie potrafił dostosować się do panującego w „Monopolu” nastroju. Wciąż rozmyślał o końcu wojny i otwierającej się nowej szansie. Tymczasem Szczuka rozmawiał z Kalickim, który nieustannie krytykował komunistów, twierdząc, że przegrywają Polskę. Nagle rozległ się odgłos stukania w szklankę - to Weychert dał znak, że chce przemówić. Andrzej wrócił do domu. W korytarzu czekała na niego matka, która chciała oddać mu pożyczone wcześniej pieniądze. Syn najpierw odmówił, ale później przyjął usilnie wciskany przez matkę zwitek. Na parapecie siedział Alek. Młody chłopak chciał porozmawiać z bratem, lecz ten przepędził go i powiedział, że musi zapalić papierosa. Po chwili z okna dostrzegł jednego z radzieckich żołnierzy, który stał w oświetlonych drzwiach. Patrzył na niego ze zdziwieniem - łączyło ich przecież tak wiele, a być może więcej dzieliło. Gdy Andrzej szykował się do snu, Alek odezwał się jeszcze raz. I tym razem starszy brat powiedział, by dał mu spokój. Po kilku minutach Andrzej usłyszał jednak stłumiony płacz Alka. Podszedł wtedy do niego, lecz Alek kazał mu odejść. Tymczasem w „Monopolu” trwała zabawa. Na scenie pojawiła się długo wyczekiwana Hanka Lewicka, która w piosence wróciła do czasów wojny. VII Antoni przebudził się w środku nocy. Dręczyły go koszmary, wciąż słyszał krzyki bitych ludzi. Ze snu wyrwała się także Alicja, która chciała w jakiś sposób pomóc mężowi. Przecież byli ze sobą od 20 lat, a zazwyczaj towarzyszyło im szczęście. Chciała więc, aby Antoni podzielił się z nią dręczącymi go myślami. Mężczyzna początkowo zamierzał brutalnie uciąć temat, ale kiedy mu się nie udało, zasugerował w rozmowie, że był sztubowym. Alicja nie uświadomiła sobie obozowej przeszłości męża (pod nazwiskiem Rybicki), powiedziała jednak: Pomyśl, Antoni, jaki okropny los takich ludzi, nawet jeśli ich nie dosięgnie kara. Mimo kolejnych prób Kosseckiego Alicja nie chciała uwierzyć, że mógł on być sztubowym. Zamknięty w toalecie Pieniążek nie dawał Jurgielewiczowej spokoju, krzycząc i szamocząc się. Wkrótce wydawane przez niego odgłosy ucichły, a zmartwiona ciszą kobieta otworzyła drzwi. Dojrzała wówczas dziennikarza skulonego w rogu separatki. Okazało się, że mężczyzna spał. Spokój nie trwał jednak długo - po chwili Pawlicki przyprowadził kolejnego „klienta”. Był to kompletnie pijany Drewnowski. Jurgeluszka dobrze znała jego matkę oraz samego sekretarza - jeszcze z czasów, gdy był młody. Teraz nie mógł nawet utrzymać się na nogach ani przechylić wręczonej przez kobiety szklankę. Po chwili wrócił jednak do siebie i rozpoznał Jurgielewiczową. Wiedział już, że z jego kariery nici, gdyż oznajmił mu to sam Święcki (a przy pożegnaniu powiedział Pawlicki). Dlatego prosił znajomą matki, by ta zachowała tę wiadomość dla siebie. Zarazem winą obarczał Pieniążka. Dochodziła dwunasta. Weychert i Pawlicki (redaktor „Głosu Ostrowieckiego”) zastanawiali się, co robić dalej. W końcu Święcki stwierdził, że czas już kończyć przyjęcie. Szczuka i Kalicki pożegnali się dość niezręcznie, zupełnie nie wspominając o spotkaniu w nieodległej przyszłości. Krysia i Maciek spędzili upojne chwile w wynajętym przez młodzieńca pokoju. Chełmicki czuł bliskość Rozbickiej i czuł się z tego powodu szczęśliwy. Chciał jej nawet powiedzieć, że chociaż znają się tylko chwilę, czuje do niej coś głębokiego. Nie zrobił tego jednak, a Krysia przyznała, że przyszła do niego, ponieważ jest mężczyzną, w którym nie mogłaby się zakochać. Następnie Maciek dowiedział się, że mieszkała w Mogilnie koło Poznania, później przeniosła się do Warszawy, a ostatecznie trafiła do Ostrowca. Jej ojciec został aresztowany po wybuchu wojny (zmarł w Dachau), matka zginęła zaś w czasie powstania. Chełmicki również podzielił się swymi doświadczeniami czasu wojny - stracił matkę i brata, ojciec za to przebywał w Anglii. Oboje postanowili także spotkać się następnego dnia. Szczuka wrócił do swego pokoju nieco po północy. Zabawa w „Monopolu” wciąż trwała. Konferansjer Kotowicz (ojciec Janusza) zażądał, by orkiestra grała dalej, najlepiej coś doskonale znanego. Wybór padł na jednego z polonezów Chopina (A-dur). Taniec poprowadzili Kotowicz i Seiffert, a za nimi podążały kolejno wywoływane pary. Do zabawy nie dołączyli tylko major Wrona (młody mężczyzna, zatwardziały orędownik nowego porządku) oraz Fred Teleżyński, którzy rozmawiali przy barze (Fred wyraźnie zaznaczał, jak bardzo gardzi arystokracją). VIII Pod datą 6 maja (niedziela) Jurek Szretter opisał w swoim pamiętniku sprawy związane z grupą, której przewodził. Alka Kosseckiego przedstawił jako chłopaka podatnego na manipulacje i odznaczającego się wynikającą z tchórzostwa odwagą (próba maskowania lęku). Od tego zajęcia oderwał Jurka dźwięk dzwonka. Z wizytą przyszedł Kotowicz (ojciec). Były dyrektor teatru chciał rozmawiać właśnie z Jurkiem. Wiedział o przyjaźni, która łączyła go z Januszem, dlatego chciał zapytać, czy nie wie, gdzie podział się chłopak. Wieczorem Janusz miał przy sobie depozyt (zobowiązał się dostarczyć go do „Monopolu”) - sporą liczbę banknotów. Szretter powiedział, że minął Janusza wieczorem na ulicy, ale nie był pewny, czy chłopak go poznał, miał iść bowiem w towarzystwie dwóch mężczyzn. Kotowicz badawczo przyglądał się chłopakowi i uwierzył w jego wersję. Dodał również, że należy poczynić pewne starania o lepsze lokum dla rodziny zasłużonego profesora. Jurek wyszedł z domu i spotkał się z Felkiem. W czasie drogi do Marcina opowiedział mu o spotkaniu z Kotowiczem. Kiedy dotarli do skromnego drewnianego domku, drzwi otwarła pani Bogucka. Owszem, młodzieńcy zastali Marcina, lecz ten był niedysponowany. Wieczorem dostał krwotoku, był bardzo zmęczony. Jurek przywitał się z siostrą Marcina, a po chwili obaj goście weszli do pokoju chorego. Leżący w łóżku chłopak chciał dowiedzieć się, co koledzy zrobili z Kotowiczem, ale Jurek nie zamierzał mu tego wyjaśniać. W końcu Szymański i Szretter wyszli. W przedpokoju Jurek dał pani Boguckiej nieco pieniędzy, by miała za co leczyć Marcina. Wtedy Bogucki zawołał samego Jurka. Najpierw kazał matce oddać pieniądze, a później powiedział Szretterowi, że był jego najlepszym przyjacielem i bardzo go zawiódł. Jurek i Felek opuścili dom Marcina i wkrótce spotkali się z Alkiem, który już na nich czekał. Omówiwszy najważniejsze sprawy (Kossecki zwrócił uwagę, by nie opisywać mężczyzn towarzyszących Januszowi zbyt dokładnie - dzięki temu ich wersja będzie bardziej prawdopodobna), postanowili kupić trzy porcje lodów i udać się nad rzekę. W drodze Szretter był wyraźnie niezadowolony, szedł kilka kroków przed Alkiem i Felkiem. Kiedy dotarli już na miejsce, Alek pierwszy wskoczył do wody, a za nim podążył Felek. Jurek został na brzegu i rozłożywszy się wygodnie, cieszył się promieniami słońca. Wkrótce dołączył do niego Kossecki, który niewiele myśląc, postawił koledze ultimatum. Od tego momentu Szretter miał dzielić się władzą z Kosseckim, inaczej nie będzie mógł liczyć na jego lojalność. Krysia i Maciek siedzieli na tarasie cukierni Balabanowicza. Ich rozmowę przerwało pojawienie się Lilki Hańskiej, także pracownicy „Monopolu”. Najpierw opowiedziała ona o zakończonej nad ranem zabawie, a później oznajmiła Krystynie, że chętnie ją zastąpi. Chełmicki i Rozbicka mieli więc cały wieczór dla siebie. Maciek zaczął mówić o tym, jak bardzo chciałby zmienić swoje życie, zdać maturę, iść na politechnikę. Ta zmiana zaszła w nim za sprawą Krysi, którą pocałował i nazwał miłością. Kiedy Krysia i Maciek schodzili z werandy, natrafili akurat na Jurka i Alka. Maciek poprosił Kosseckiemu, by ten przekazał bratu, że Chełmicki chce się z nim spotkać następnego dnia. Chłopcy zmierzali na spotkanie z Klimczakiem, starszym uczniem tej samej szkoły, jednym z ulubieńców profesora Szrettera. Wysoki blondyn siedział w towarzystwie mężczyzny, do którego zwracał się po imieniu (Franek) i o którym mówił, że właśnie niedawno wrócił na właściwą drogę. Po krótkich pertraktacjach udało się uzgodnić wszystkie warunki przekazania broni. Jurek i Alek wciąż siedzieli przy stole, gdy pojawił się dyrektor Kotowicz. Zapytany przez Szrettera odpowiedział, że Janusz jeszcze nie wrócił. Doradził Jurkowi, by postawił na przyjacielu krzyżyk, gdyż ten najpewniej wziął pieniądze i uciekł zażywać różnorodnych uciech. IX W dni powszednie Krysia przychodziła do pracy na siódmą. Maciek właśnie ją odprowadzał, gdy pod „Monopol” zajechał jeep. Wysiadł z niego Szczuka, a na widok sekretarza Chełmicki zdrętwiał, co nie umknęło uwadze Krysi. Uspokoiwszy ukochaną, młodzieniec oznajmił, że przyjdzie do niej po rozmowie z Andrzejem. Okazało się, że Kossecki sam szukał Chełmickiego, ponieważ chciał ustalić z nim ostateczny plan. Propozycja Andrzeja zakładała wyjazd do Kalinówki i przydzielenie Maćkowi kilku pomocników. Chełmicki nie chciał jednak o tym rozmawiać, pragnął, by Andrzej był jego przyjacielem, nie dowódcą. Wyznał, że nie wie, dlaczego miałby zabić Szczukę, że nie widzi w tym wszystkim sensu. Pragnął ustabilizować swoje życie. Usłyszawszy od Kosseckiego krótką mowę na temat honoru, zmienił zdanie i postanowił wykonać misję. Zaznaczył jednak, że będzie to ostatni raz - później stanie się wolnym człowiekiem. Mężczyźni pożegnali się, a na odchodne Maciek zapytał Andrzeja, czy wierzy on w swoją słuszność. Kossecki odpowiedział: Nie. Ale to jest bez znaczenia. Bywaj. Chełmicki napisał do Krysi list o takiej treści: Kochana, jestem wolny, ale dopiero jutro wieczorem. Nie mogę inaczej. Nie przychodź dzisiaj. Wszystko ci potem wytłumaczę i błagam, nie niepokój się. Jutro musze jechać do Warszawy. Pociąg przychodzi tu o dziewiątej wieczorem. Jeżeli możesz pojechać ze mną, napisz mi: tak. Spotkamy sie na dworcu. Jeżeli nie będziesz mogła, postaram sie albo przyjść do ciebie przed odjazdem, albo zaraz z Warszawy napisze, podając adres. Kochana, bądź dobrej myśli. Tylko do jutra. Jeszcze tylko jeden dzien. Nic się nie niepokój! Wiadomość przekazał Rozbickiej boy, który bardzo szybko przyniósł odpowiedź. Brzmiała ona: Tak. Kocham cię. X Chełmicki udał się na cmentarz zbyt wcześnie (tego dnia odbywał się pogrzeb zamordowanych pracowników cementowni). Przechadzał się więc między grobami, a jego uwagę zwrócił jeden z napisów: Przechodniu / Byłem kim jesteś / Będziesz kim jestem / Módlmy się za siebie nawzajem. Pomodlił się więc i poszedł dalej. Po chwili zatrzymał się po raz drugi, tym razem przy grobie Juliusza Sadzewicza, żołnierza Legionów, który zmarł, będąc jego rówieśnikiem. Chełmicki dokładnie przeczytał epitafium: Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, Wokoło / lecą szmaty zapalone; / Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, Czy to, co / twoje, ma być zatracone? Czy popiół tylko zostanie i / zamęt, Co idzie w przepaść z burza? - czy zostanie Na / dnie popiołu gwiaździsty dyjament, Wiekuistego / zwycięstwa zaranie... Maciek wciąż rozmyślał. Z tego stanu wyrwało go dopiero pojawienie się konduktu żałobnego. Młodzieniec szybko wmieszał się w tłum, zajmując miejsce obok robotników (powiedzieli mu oni, że jest to pogrzeb ofiar faszystowskich zbrodniarzy). Wkrótce zaczął przemawiać Szczuka, który poruszył temat ludzkiej godności. Istniała w jego opinii tylko jedna możliwość pozbawienia jej człowieka - śmierć w imię zniewalających idei. Po pogrzebie Szczuka postanowił odwiedzić Szretterów. Nie chciał jechać z Podgórskim i Kalickim - na ulicę Zieloną udał się pieszo. W domu nie zastał ani profesora Szrettera, ani jego żony. Został jednak wpuszczony i odbył rozmowę z siostrą mężczyzny. Okazało się, że znała ona Marię, była z nią w jednym bloku przez 2 lata. Wychudzona kobieta opisała żonę Szczuki jako postać wspaniałą i uwielbianą przez więźniarki. Swoim nastawieniem, ofiarnością i gotowością niesienia pomocy uratowała wiele kobiet przed śmiercią lub załamaniem. Sama nie podołała, lecz wciąż żyła w pamięci tych, które przeżyły. Słuchając tego, Szczuka odczuł ulgę, wiedział, że nie pomylił się, przemawiając na cmentarzu. Tymczasem Chełmicki policzył do 60 i podając się za pracownika elektrowni, wszedł do mieszkania. Szybko zamknął kobiety w spiżarni, a następnie wszedł do pokoju z rewolwerem. Po chwili opuścił miejsce zbrodni i pokonawszy nieco dystansu zatrzymał się w miejskim szalecie. Rewolwer wyrzucił do dziury kloacznej. Chełmicki był już na rynku, gdy z głośników podano komunikat o podpisaniu przez Niemcy aktu bezwarunkowej kapitulacji. Kiedy dotarł do hotelu, potargał sztuczne dokumenty na nazwisko Cieszkowski (przygotowane na wypadek szerzej zakrojonej akcji). Antoni Kossecki, założywszy płaszcz i kapelusz, gotów był do wyjścia. Pani Alicja przyjęła to z radością i zapytała, czy mąż wróci na kolację. Były sędzia odpowiedział twierdząco, po czym opuścił dom. Nastawiony był optymistycznie. Pragnął bowiem zostawić przeszłość za sobą, wierzył nawet, że Szczuka okaże się człowiekiem rozsądnym, który zrozumie jego wybór. Kiedy Kossecki podszedł pod „Monopol”, dowiedział się, że Szczuka został zabity. Szybko sprawdził tę wiadomość u Podgórskiego. Dawny znajomy poprosił go o rozmowę, która dotyczyła właśnie działania Kosseckiego (Rybickiego) w obozie. Sztubowy niczego się nie wyparł, choć próbował przekonać Podgórskiego do swych racji, dodając, że w czasie pokoju znowu może stać się szanowaną i wartościową dla społeczeństwa jednostką. Podgórski omal mu nie zaufał, jednak ostatecznie sięgnął po telefon i zadzwonił po majora Wronę. Maciej Chełmicki wymeldował się z hotelu, a portier pożegnał go jako bardzo bliskiego towarzysza. Uporawszy się z misją, bohater chciał jechać do Kalinówki, ale ostatecznie zmienił zdanie (po rozmowie z szoferem). Do odjazdu pociągu zostało jeszcze trochę czasu, więc Chełmicki postanowił się przespacerować. W pewnym momencie dostrzegł przed sobą trzech żołnierzy z pepeszami. Widok umundurowanych mężczyzn przeraził go do tego stopnia, że zaczął uciekać. Wtedy rozległy się strzały, a Maciek padł na ziemię. Wciąż żył, lecz jego oczy zasłaniała coraz gęstsza mgła. Żołnierze przeszukali go, ale nie znaleźli nic, co mogłoby budzić jakiekolwiek podejrzenia. Jeden z nich zawołał: Człowieku, po cos uciekał? Plan wydarzeń 1. Szczuka i Podgórski w drodze na zebranie Spotkanie Alicji Bohaterowie natrafiają na miejsce zamachu - Gawlik i Smolarski Historia Zniknięcie pieniędzy w domu pani Andrzej wspiera Rozmowa pani Alicji z dziwnie zachowującym się Szczuka i Podgórski wracają do Pierwsze spotkania sekretarza z Maćkiem Chełmickim (hotel „Monopol”).10. Szczuka rozmyśla nad losem Spotkanie u Staniewiczów (wizyta Szczuki oraz tocząca się w zamkniętym pokoju rozmowa Andrzeja Kosseckiego z Wagą).12. Zebranie grupy, do której należał Kłótnia o Szretter zabija Rozczarowany Marcin opuszcza Wizyta Podgórskiego w domu Podgórski i Kossecki rozmawiają o Były sędzia otrzymuje wiadomość, że Szczuka chce się z nim Ostatnie przygotowania do przyjęcia w „Monopolu”.20. Drewnowski spotyka Pieniążka. Sekretarz prezydenta i dziennikarz piją razem Maciek Chełmicki poznaje Krysię Spotkanie Chełmickiego z Andrzejem Prezydent Święcki pojawia się w „Monopolu”.24. Szczuka poznaje profesora Szrettera i dowiaduje się, że jego siostra przebywała w Szczuka przychodzi do „Monopolu”.26. Sekretarz partii rozmawia z Podgórskim. Wyjawia mu, że Kossecki w był w obozie sztubowym (pod nazwiskiem Rybicki).27. Chełmicki i Kossecki omawiają zamach na Rozmowa Szczuki z Kalickim, dawnym Szretter i pozostali członkowie bandy pozbywają się ciała Kotowicza, wrzucając je do Staniewiczowa i jej towarzystwo pojawiają się w „Monopolu”.31. Nocny powrót Andrzeja i Alka do Oschłość starszego brata, który nie chciał wysłuchać Początek koncertu Hanki Rozterki Koszmarna noc Antonieto Krysia odwiedza Maćka w Szczuka wraca do najmowanego Zabawa wciąż Stary Kotowicz (ojciec Janusza) odwiedza Jurka Jurek i Felek wybierają się do Ciężka choroba Chłopak wyznaje, że rozczarował się postawą Alek dołącza do Felka i Spotkanie Krysi i Maćka w cukierni Alek i Jurek rozmawiają z Klimczakiem w sprawie kupna Maciek odprowadza Krysię do Spotkanie Chełmickiego z Andrzejem Długa i pełna emocji rozmowa młodych List Chełmickiego do Krysi i wyznanie Pogrzeb Gawlika i Szczuka odwiedza siostrę Podający się za pracownika elektrowni Maciek dokonuje egzekucji Antoni Kossecki udaje się do „Monopolu”, by porozmawiać ze Chełmicki wymeldowuje się z Rozmowa Kosseckiego z Podgórskim, jednoznaczne potępienie postępowanie byłego Chełmicki w oczekiwaniu na pociąg przechadza się Spotkanie oddziału wojska i Szybka ucieczka Śmiertelne Żołnierze przeszukują i Z ust jednego spośród mundurowych pada pytanie: Człowieku, po cos uciekał? Rozwiń więcej
CYPRIAN KAMIL NORWID POPIÓŁ I DIAMENT / ASHES AND DIAMONDS. Coraz to z ciebie, jako z drzazgi smolnej, Wokoło lecą szmaty zapalone; Gorejąc nie wiesz, czy Stawasz się wolny, Czy to, co twoje, ma być zatracone? Czy popiół tylko zostanie i zamęt, Co idzie w przepaść z burzą? – czy zostanie. Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament,
Geneza W pierwszych zamysłach autora „Popiół i diament” - wtedy jeszcze pod innym tytułem („Zaraz po wojnie”) - miał być opowiadaniem o adwokacie, który w czasie wojny trafił do obozu koncentracyjnego, gdzie za cenę bezpieczeństwa sprzeniewierzył się wyznawanym wartościom. Sam Andrzejewski w przedmowie do wydania z 1954 r. napisał, że w czasie procesu twórczego „Popiół i diament” rozrastał się, a na jego kartach pojawiali się kolejni bohaterowie. Powojenne dzieło Andrzejewskiego powstało w dużej mierze z potrzeby opisania i ukazania rzeczywistości, w jakiej toczyło się życie po wielkim kataklizmie. Choć wymowa wydanego w 1947 r. utworu sprzyjała komunistom (autor dokonał w nim kilku przekłamań historycznych - m. in. nie uwzględnił działań NKWD, pominął grabieżcze działania Armii Czerwonej itp.), był on kilkukrotnie przeredagowywany przez Andrzejewskiego. Cenzura zarzucała powieści m. in. brak optymizmu i wiary w zwycięstwo komunistycznych ideałów. Andrzejewski zastosował się do wskazówek instancji nadrzędnej, lecz już w 1950 opublikował samokrytykę pt. „Notatki. Wyznania i rozmyślania pisarza”, w której odciął się od dawnej twórczości (m. in. wielu tekstów propagandowych). Ostateczna wersja „Popiołu i diamentu” uformowała się w 1954 r. Czas i miejsce akcji Akcja „Popiołu i diamentu” rozpoczyna się 5 maja 1945 r., o czym świadczą podawane przez megafony informacje o kolejnych kapitulacjach niemieckich wojsk. Trwa ona przez trzy dni - do 8 maja, czyli dnia podpisania przez III Rzeszę bezwarunkowej kapitulacji oraz - w wymiarze powieści - wypełnienia przez Chełmickiego rozkazu zabicia Szczuki i późniejszej śmierci żołnierza (scena zamykająca utwór). Miejscem akcji jest Ostrowiec Świętokrzyski. Najważniejszymi punktami na mapie miasta są w dziele Andrzejewskiego hotel „Monopol”, dom Kosseckich, mieszkanie Szretterów, cmentarz oraz cukiernia Balabanowicza. Interpretacja „Popiół i diament” jest powieścią wielowątkową, która ukazuje powojenne losy i perypetie przedstawicieli różnych środowisk i pokoleń. Fabuła utworu rozgrywa się wokół Stefana Szczuki, sekretarza PPR. Szczuka to mężczyzna niemłody i bardzo mocno doświadczony przez życie. Wywodził się z niezamożnej rodziny, lecz dzięki wytrwałości i pracowitości ukończył studia chemiczne w Genewie, a później - już jako ideowy przedstawiciel komunizmu - wspinał się po szczeblach kariery. Okrutnych cierpień doznał w czasie II wojny światowej, gdy trafił do obozu koncentracyjnego w Gross-Rosen (jego żona z kolei znalazła w Ravensbrucku, gdzie zmarła). Rzeczywistość powojenna jest dla Szczuki obszarem poszukiwań zarówno duchowej stabilizacji, jak i informacji dotyczących losu jego żony. Szczuka wierzy w ideały komunistyczne, dlatego w pełni poświęca się wprowadzaniu nowego porządku, przemawiając na licznych wiecach. Jednakże jego działalność nie podoba się wszystkim. W opozycji do działaczy komunistycznych stoją byli żołnierze AK, często jeszcze chłopcy lub młodzi mężczyźni. W utworze reprezentują ich np. Andrzej Kossecki, Maciej Chełmicki. Koniec wojny nie okazał się dla nich czasem korzystnej zmiany, nie przyniósł im długo oczekiwanej ulgi. Mają przecież głęboką świadomość tego, że walczyli o wolną Polskę, a wszystko zmierza ku kolejnemu zniewoleniu. Dlatego wypowiadają komunistom okrutną wojnę, którą prowadzić będą w podstępny i bezlitosny sposób. Jednakże wykreowane przez Andrzejewskiego postacie wcale nie są do końca wierne tym ideałom. Andrzej Kossecki mówi Chełmickiemu, że nie jest absolutnie przekonany o swej słuszności. Maciek z kolei, poznawszy wcześniej Krysię, pragnie ustabilizować swoje życie. Na konspiracyjnych grupach tworzonych przez byłych żołnierzy AK wzorują się najmłodsi - ci, których dzieciństwo przypadło na czas wojny (Jurek Szretter, Alek Kossecki, Felek, Marcin, Janusz). Sami tworzą własną organizację, lecz brak im wyraźnej idei przewodniej, a ich struktury są wadliwe i niestabilne. Dlatego wciąż dochodzi między nimi do sporów, dlatego zamordowany zostaje Janusz Kotowicz. Na przykładzie tej grupy uwidacznia się skala demoralizacji spowodowanej przez wojnę. W powieści Andrzejewskiego pojawia się wielu bohaterów - każdy z nich zmaga się z demonami wojennej przeszłości, każdy próbuje ustabilizować jakoś swoje życie. Jednak szczególnym przypadkiem jest tutaj Antoni Kossecki. Franciszek Podgórski przedstawiał go jako człowieka nieskazitelnego, który mimo pochodzenia z najbiedniejszej części społeczeństwa wspiął się na sam szczyt hierarchii i został sędzią. Wszystko to zawdzięczał pracowitości, wytrwałości i nienagannej uczciwości. W czasie wojny, kiedy trafił do obozu w Gross-Rosen, został jednak sztubowym i w okrutny sposób znęcał się nad więźniami, stając się w zamian postacią uprzywilejowaną. Rybickiego, bo takie nazwisko w obozie przyjął Kossecki, doskonale pamiętał Szczuka, który bardzo chciał się z nim spotkać. Nie doszło jednak do rozmowy między nimi, gdyż szybszy okazał się Chełmicki. Skonfrontował się jednak Kossecki z Podgórskim. W czasie rozmowy powiedział dawnemu znajomemu, że wojna wymusiła na nim odstąpienie od swych wartości, lecz po wojnie znowu może stać się człowiekiem użytecznym i wartościowym dla społeczeństwa. Podgórski patrzył nań z niedowierzaniem, a po chwili zadzwonił do majora Wrony. Kluczem do interpretacji utworu jest jego motto, czyli fragment wiersza Norwida („Za kulisami”). Słowa te na jednym z nagrobków widzi Chełmicki: Coraz to z Ciebie, jako z drzazgi smolnej / wokół lecą szmaty zapalone / Gorejąc nie wiesz, czy stawasz się wolny, / Czy to co Twoje ma być zatracone? / Czy popiół tylko zostanie i zamęt, / Co idzie w przepaść z burzą – czy zostanie / Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament, / Wiekuistego zwycięstwa zaranie! Owo zwycięstwo odnoszą ci, którzy nie sprzeniewierzyli się własnym ideałom i w pewnym sensie poświęcili się dla nich (wartości) oraz innych ludzi. W taki sposób postrzegać można ofiary Szczuki, jego żony (Marii) lub Maćka Chełmickiego. Odmienna jest z kolei postawa Kosseckiego, który pragnąć zachować siebie, podeptał najważniejsze wartości. Opisy bohaterów Stefan Szczuka Stefan Szczuka przyjechał do Ostrowca Świętokrzyskiego jako sekretarz wojewódzkiego komitetu PPR. Zanim jednak osiągnął tak wysokie stanowisko, przez długi czas zmagał się z biedą i trudnościami. Wywodził się on z ubogiej rodziny (był synem szewca). Dzięki wytrwałości i pracowitości ukończył studia chemiczne w Genewie (poznał tam Kalickiego). Do Polski powrócił po I wojnie światowej. Ze względu na komunistyczne przekonania często zmieniał pracę, miał również problemy natury prawnej (był nawet więziony). W czasie II wojny światowej Szczuka został aresztowany i osadzony w Gross - Rosen. Z kolei jego żona - Maria - trafiła do Ravensbrucka. Przyszły sekretarz, choć odniósł wiele ran fizycznych i psychicznych, przeżył ten trudny czas. Szczęścia nie miała za to jego ukochana, która zmarła w niewoli. W powieści Andrzejewskiego jest Szczuka bohaterem budzącym pozytywne odczucia. To człowiek inteligentny i w całości poświęcający się swym zadaniom. Głęboko wierzy on w skuteczność komunizmu, ciężką pracą chce przyczyniać się do wprowadzania tego ustroju. Szczuka z niechęcią patrzy na karierowiczów, arystokratów i ludzi dążących przede wszystkim do własnego dobra. Trudne doświadczenia nie pozostały jednak bez wpływu na jego osobowość. Często odczuwa bowiem ogromne zmęczenie i znużenie, zdaje mu się, że nie pasuje już do tego świata. Stefan Szczuka jest w „Popiele i diamencie” przykładem nieskazitelnego komunisty - ideowca, człowieka przekładającego wartości i dobro ogółu nad prywatną korzyść. Franciszek Podgórski Franciszek Podgórski to dawny aplikant sędziego Kosseckiego. Ze względu na swe niezłomne komunistyczne przekonania przed wojną często był wyszydzany, a drzwi do kariery były przed nim zamknięte. Dopiero po wyzwoleniu Polski został sekretarzem komitetu powiatowego partii. Podgórski przeżywa w czasie fabuły „Popiołu i diamentu” głębokie rozczarowanie postacią Antoniego Kosseckiego. Zawsze uważał sędziego za człowieka nieskazitelnego i sprawiedliwego. Tym bardziej bolały go więc informacje, że w obozie Kossecki był Rybickim, okrutnym sztubowym. W jednej z ostatnich scen utworu Podgórski dokonuje sądu nad Kosseckim, jednoznacznie potępiając jego postawę i powiadamiając o zaistniałej sytuacji odpowiednie służby. Pani Alicja Kossecka Żona sędziego Antoniego Kosseckiego (była młodszą od niego o 10 lat repatriantką), matka Andrzeja i Alka. W czasie wojny nie było jej łatwo, gdyż została wysiedlona z domu. Na utrzymanie młodszego syna zarabiała, szyjąc. Po wojnie pani Alicja próbowała odbudować domowy porządek. Utrudniała jej to jednak postawa męża, który wciąż zmagał się ze wspomnieniami. Surowość i niedostępność Antoniego nie zabiła jednak wewnętrznego dobra pani Alicji. Antoni Kossecki Mąż Alicji Kosseckiej (Skorodyńskiej), ojciec Andrzeja i Alka. Mężczyzna ten pochodził z ubogiej rodziny, lecz dzięki uporowi i niebywałej wręcz pracowitości ukończył studia i został adwokatem, później sędzią. Bardzo szybko dał się poznać jako człowiek uczciwy i solidny, dzięki czemu cieszył się wielkim uznaniem mieszkańców Ostrowca. Sytuacja Kosseckiego zmieniła się w czasie II wojny światowej. Trafił on wówczas do obozu w Gross-Rosen. Dla zwiększenia swoich szans na przeżycie został sztubowym i przyjął nazwisko Rybicki. W pamięci innych osadzonych - m. in. Szczuki - zapisał się on wtedy jako człowiek bezlitosny i okrutny. Po wojnie Kossecki stał się zupełnie innym człowiekiem. Domownicy odbierali to jako skutek niezwykle ciężkich przeżyć. Zazwyczaj zamknięty w swoim pokoju mężczyzna nie przyjmował nikogo i starał się unikać świata zewnętrznego. Miał bowiem nadzieje, że jego winy nie wyjdą na jaw, że uda mu się ocalić dobre imię. Były sędzia początkowo obawiał się konfrontacji ze Szczuką, później narodziła się w nim pewna nadzieja. Liczył bowiem na wyrozumiałość sekretarza, który uzna, że jego postępowanie wynikało z wojennej rzeczywistości i nie może być oceniane w innych kategoriach. Swoje przemyślenia na ten temat przedstawił w rozmowie z Podgórskim. Przytoczone przezeń argumenty i broniony przez niego relatywizm moralny nie znalazły jednak uznania w oczach dawnego podwładnego, który postanowił poddać go pod sąd. Czytelnik poznaje Kosseckiego jako człowieka nieskazitelnego i uczciwego (tak opisuje go Podgórski). Później jednak jest świadkiem swoistego upadku tego mężczyzny, upadku spowodowanego odstępstwem od uniwersalnych wartości. Maciek Chełmicki Maciek Chełmicki urodził się w 1921 r. w Warszawie. Walczył w powstaniu warszawskim, był żołnierzem Armii Krajowej. Po wojnie - podobnie jak jego towarzysze broni - uczestniczył w wcale z reprezentantami władz komunistycznych. Wojna wywarła ogromny wpływ na życie Maćka Chełmickiego. W jej wyniku stracił on najbliższych (przeżył tylko ojciec, który wyjechał do Anglii) oraz jakikolwiek punkt oparcia. Wsparcia mógł szukać jedynie w szeregach Armii Krajowej, wśród podobnych mu ludzi. Był więc dobrym żołnierzem, człowiekiem odważnym i posłusznie wykonującym rozkazy. W toku rozwoju fabuły Maciek Chełmicki przechodzi przemianę. Znacznie słabsze staje się jego przekonanie o słuszności obranej drogi. Kiedy bohater poznaje Krysię Rozbicką, w której zakochuje się z wzajemnością, pragnie przede wszystkim ustabilizować swoje życie - rozpocząć studia, znaleźć pracę. Niesiony honorem postanawia spełnić rozkaz i dokonać egzekucji Szczuki. Maciek Chełmicki ginie od kul wystrzelonych przez grupkę żołnierzy, których spotkał w jednej z uliczek. Okazuje się, że gdyby nie zaczął uciekać, nie spotkałoby go nic złego. Chełmicki jest w powieści Andrzejewskiego bohaterem tragicznym, postacią pozbawioną wyboru i uwikłaną w silny konflikt między wartościami. Krysia Rozbicka Pochodząca spod Poznania córka Ksawerego Rozbickiego, arystokraty. W wyniku wojennej zawieruchy trafiła do Ostrowca, gdzie pracowała jako barmanka w „Monopolu”. Uwagę mężczyzn zwracała Rozbicka nie tylko urodą, lecz także cechami charakteru. Była bowiem osobą inteligentną, otwartą, ale i dumną w pewien charakterystyczny sposób (być może pozostałości arystokratycznego pochodzenia). Andrzej Kossecki Syn Antoniego i Alicji Kosseckich, starszy brat Alka. W czasie wojny dołączył do partyzantki, później Armii Krajowej. Młodzieniec niezależny, odznaczający się olbrzymią siłą charakteru. Nie był do końca przekonany, czy zabicie Szczuki jest właściwym krokiem, lecz nie dawał tego po sobie poznać. Najważniejsze było dla niego wypełnienie rozkazu. Andrzej nie był blisko związany ze swoją rodziną, chodził własnymi ścieżkami. Wiedział też, że ufać może wyłącznie towarzyszom broni. Alek Kossecki Młodszy syn Antoniego i Alicji Kosseckich, brat Andrzeja. W czasie wojny wychowywany był przez matkę, która darzyła go szczególnym uczuciem. Młody chłopak korzystał z tego, gdyż wiedział, że pani Alicja wybaczy mu każde przewinienie. Życie Alka i jego rówieśników zostało ukształtowane przez wojnę. Będąc w młodości świadkiem wielu brutalnych aktów, Alek sam należał do grupy wzorowanej tajnych stowarzyszeniach. Początkowo podziwiał Jurka Szrettera i gotów był zrobić wszystko, o co ten go prosił. Później chciał partycypować w podejmowaniu decyzji, stać się jednym z przywódców. Jurek Szretter Przywódca grupy, do której należeli Alek, Felek, Marcin i Janusz, syn profesora Szrettera (nauczyciela historii w miejscowym gimnazjum). Jurek zajmował wraz z rodziną niewielkie mieszkanie (2 pokoje) mieszczące się na parterze jednego z domów leżących na poza centrum Ostrowca. Wyraźnie wstydził się ubóstwa swojej rodziny (w mieszkaniu było ich sześcioro - on, rodzice oraz ciotki), z niechęcią patrzył na ludzi zamożnych. Jako przywódca był Jurek osobą apodyktyczną, bezwzględną i okrutną. Kiedy Janusz Kotowicz odmówił wpłacenia dodatkowej sumy pieniędzy, brutalnie go pobił, a później zastrzelił. Zdarzenie to traktował jako test swojej odwagi, potwierdzenie swych szczególnych zdolności. Ogromna ambicja nie pozwalała mu zejść z pierwszego planu, dlatego z niechęcią uznał Alka równorzędnym członkiem grupy (w pamiętniku opisał to jako porażkę, wyraźnie planował też zemstę). Jurek Szretter jest postacią ukazującą, jak wielkie spustoszenia w sferze moralnej wyrządziła wojna. Każdorazowo chciał udowadniać swoją pozycję siłą, do przyjaciół odnosił się bez zrozumienia, wymagając od nich przede wszystkim bezwzględnego posłuszeństwa. Marcin Bogucki Jeden z członków grupy dowodzonej przez Szrettera. Pochodził z bardzo ubogiej rodziny, a na utrzymanie zarabiał dawaniem lekcji. Odłączył się od towarzyszy, gdy Jurek zamordował Janusza Kotowicza. Felek Szymański Jeden z członków grupy dowodzonej przez Szrettera. Wierny Jurkowi i zawsze chętnie wykonujący jego polecenia. Janusz Kotowicz Członek grupy dowodzonej przez Szrettera. Pochodził z zamożnej rodziny (jego ojciec był przed wojną dyrektorem teatru), więc kwestie finansowe nigdy nie były dla niego problemem. Nie chciał jednak z własnej kieszeni (miał w niej pieniądze ojca) pokryć kwoty, której nie przynieśli koledzy. W wyniku sprzeciwu został brutalnie pobity przez Szrettera, a następnie zastrzelony. Rozwiń więcej . 253 453 360 320 178 90 35 336

norwid popiół i diament wiersz